Wszystkie przygotowane i zebrane pisma dla Rodziców i Pedagogów dostępne są na: https://www.ToSieSamoKomentuje/pisma/
Poniżej pytania, na które powinno się znać odpowiedź:
1. Ile wynosi śmiertelność na Covid-19?
Zdaniem doktora Mariusza Włochowiaka śmiertelność na COVID-19 wynosi 0,15% i mieści się w widełkach sezonowej grypy.
2. Czy w 2020 roku WHO zmieniła definicję odporności stadnej?
Tak. Odporność zbiorowa występuje, gdy wystarczająca liczba ludzi uzyska odporność na chorobę zakaźną, tak że nie może się już ona rozprzestrzeniać w populacji. Dawna definicja odporności zbiorowej WHO odzwierciedlała ten aspekt, ale w październiku 2020 r. po cichu zmieniono tę koncepcję całkowicie usuwając naturalną infekcję z równania. Obecnie należy się szczepić.
3. Czy należy szczepić dzieci przeciw Covid-19?
Zdaniem doktora Piotra Witczaka, nawet gdyby szczepionki były w 100% bezpieczne nie powinniśmy szczepić dzieci. Ryzyko negatywnych skutków przechorowanie dla tej grupy wiekowej jest znikome – tym bardziej, że mamy do czynienia z nieznaną do tej pory technologią i stosowaną po raz pierwszy. Opiera się ona na inżynierii genetycznej. Większość Polaków ufa przekazowi z mediów głównej nurtu, decyzjom rządu, ekspertom. Jednak szczepionka opracowana przez niespełna rok (podczas gdy ten proces zwykle trwa od 4 do 11 lat) jest dopuszczona warunkowo (były oceniane tylko krótkoterminowe scenariusze). Uzasadnione jest ograniczone zaufanie do obecnej polityki zdrowotnej.
4. Czy lekarze i naukowcy rzeczywiście sprzeciwiają się polityce szczepień przeciw Covid-19
Tak. W sierpniu 2021 r. odbyła się konferencja Ordo Medicus: ,,Czy powinno się SZCZEPIĆ dzieci ws. Covid-19?”: https://www.youtube.com/watch?v=cOYFWy5YClo Powstało także Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców.
5. Czy Covid-19 jest realnym zagrożeniem dla dzieci?
Covid-19, zdaniem doktora Piotra Witczaka, nie stanowi dla dzieci istotnego zagrożenia. Zapadalność wynosi między 5-10% – z tej liczby 80-90% jest bezobjawowa lub łagodna. Poziom hospitalizacji wynosi od 0,1 do 2% wszystkich dzieci z pozytywnym wynikiem testu. Informacje z Izraela potwierdzają, że ciężki przebieg ma 1 na 25 tys. dzieci (czyli trzeba zaszczepić 25 tys. dzieci aby uchronić jedno)!. Niemal połowa dzieci, które mają ciężki przebieg mają choroby współistniejące. Dane z Wlk. Brytanii podają, że w ciągu 1 roku zmarły 2 osoby w wieku pediatrycznym na 1 mln osób. W Polsce przez 1,5 roku mamy 17 zgonów (0-17 lat), z czego 3 były bez chorób współistniejących. Trwają badania na temat tego, dlaczego dzieci są odporne. Poza tym można przypuszczać, że ponad połowa dzieci miała kontakt z wirusem i ma naturalną odporność. Coraz więcej publikacji wskazuje, że naturalna odporność jest lepsza niż po szczepionce (dane z Izraela), a ryzyko reinfekcji jest bardzo niskie.
“Podczas pierwszego roku pandemii w Anglii, śmiertelność dzieci i młodzieży z powodu SARS-CoV-2 wyniosła 2/milion (!) dla populacji liczącej 12 mln obywateli w tej grupie wiekowej (przez rok pandemii z powodu infekcji zmarło w tej grupie tylko 25 osób). Prawdopodobieństwo, że dziecko zachoruje na COVID-19, a choroba będzie miała ciężki przebieg wynosi 1 na 25 000. Niemal połowa wszystkich objawowych przypadków COVID-19 miała rozpoznanie co najmniej jednej z chorób współistniejących, w tym głównie astmy, specyficznego opóźnienia rozwoju, padaczki, wrodzonej choroby serca, choroby układu pokarmowego. W populacji pediatrycznej ryzyko (objawy, hospitalizacja, zgon) związane z COVID-19 jest porównywalne a nawet może być mniejsze niż w przypadku grypy, a wywołany SARS-CoV-2 zespół ostrej niewydolności oddechowej (ARDS) może przebiegać łagodniej i z mniejszą liczbą powikłań niż ma to miejsce w przypadku grypy. Badania wskazują, że warianty wirusa SARS-CoV-2 określane na ten moment jako „warianty niepokojące” (Variants of Concern, VoC) również nie stanowią dla dzieci istotnego ryzyka [15]. Należy również zaznaczyć, że groźne powikłania związane z COVID-19, takie jak wieloukładowy zespół zapalny u dzieci i młodych dorosłych (MISC/PIMS-TS) są wyjątkowo rzadkie i dotyczą jedynie kilkuset przypadków/milion zakażeń SARS-CoV-2. Prawie wszyscy chorzy mogą wracać do dziennego nauczania w ciągu 6 miesięcy od zakończenia hospitalizacji. W przeglądzie systematycznym obejmującym prawie 8 tysięcy pacjentów pediatrycznych z COVID-19 wskazano, że dzieci z taką diagnozą mają „ogólnie doskonałe rokowania”. Uważa się, że relatywnie niska podatność dzieci na SARS-CoV-2 może wynikać z różnic w biologii związanej z receptorem wirusowym, tj. enzymu konwertującego angiotensynę 2 (ACE), szybszej kontroli infekcji, mniej intensywnej reakcji immunopatologicznej oraz lepszej zdolności naprawy tkanek. Coleman i in. na łamach The Lancet przedstawili hipotezę, że częściowa kontrola choroby (np. poprzez masowe szczepienia) może w pewnych okolicznościach prowadzić do wzrostu zachorowalności w wyniku zakłócenia tzw. endemicznej stabilności (stan epidemiologiczny populacji, w którym choroba kliniczna występuje rzadko pomimo wysokiego poziomu infekcji). Innymi słowy, zgodnie z tą hipotezą szczepienie populacji dziecięcej może prowadzić do wzrostu liczby objawowych przypadków COVID-19, w tym ciężkich.” – twierdzi Instytut Ordo Medicus.
6. Czy warto szczepić ozdrowieńców przeciw Covid-19?
Doktor Piotr Witczak twierdzi, że szczepienie ozdrowieńców generuje większe ryzyko powikłań. Istnieją publikacje, które wprost wskazują, że nie ma sensu szczepić ozdrowieńców. Naturalna odporność trwa kilkanaście miesięcy lub lat.
7. Czy osoby zaszczepione w mniejszym stopniu zarażają inne osoby?
Doktor Piotr Witczak wskazuje, że ładunek wirusa u osób zaszczepionych i niezaszczepionych jest podobny w nozdrzach. Oficjalna informacja z centrum ds. kontroli chorób w USA wskazuje, że szczepionka nie blokuje transmisji wirusa w stopniu wystarczającym i najprawdopodobniej jest taka sama jak u osób niezaszczepionych. Po co zatem szczepić dzieci? Transmisja w szkołach między dziećmi była minimalna, na co wskazują badania z różnych krajów.
8. Jak wygląda kwestia NOPów (niepożądanych odczynów poszczepiennych)?
Na 1000 zaszczepionych, w Polsce był zgłoszony 1 NOP w Polsce. Liczba NOPów jest mocno niedoszacowana – zgłaszalność wynosi poniżej 1%. Polska ma 50-cio krotnie mniejszą zgłaszalność NOPów niż średnia w Europie. Zdaniem doktor Doroty Sienkiewicz, Prezeski Polskiego Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców w kwestii NOPów warto wspomnieć o homologii białkowej. Istnieje niebezpieczeństwo, że pojawią się reakcje przeciwko tkankom układu rozrodczego, co może prowadzić do bezpłodności. Istnieje wiele wątpliwości. Zdaniem doktora Zbigniewa Martyki, jakbyśmy zastanawiali się na badaniami skutków szczepień to absolutnie nie można pozostawić tego tematu w kwestii obserwacji kliku czy kilkunastodniowej. Prezes Astra Zeneka powiedział, że dlatego firmy zrzekają się jakiejkolwiek odpowiedzialności ponieważ prawdziwe powikłania mogą wystąpić po kilku latach. Jeśli odczyn poszczepienny ma pojawić się po kilku latach to nie chodzi tu o wczesne odczyny poszczepienne, tylko o to, co ta szczepionka może zrobić w naszym organizmie. Dr Piotr Witczak wskazuje na zagrożenie związane z białkiem kolca, które może być w każdym organie. Ono samo w sobie jest patologiczne. Firmy zdają sobie sprawę, że mogą być następstwa odległe i że naciągane są rozpoznania Covid-19. Doktor Piotr Witczak wskazuje, iż osobiście spotykał się z sytuacjami bardzo wysokiego ciśnienia przez wiele tygodni u osób, które w ogóle nie chorowały na nadciśnienie – pojawiły się po szczepieniu bóle w klatce piersiowej oraz uczucie duszności. Doktor nadmienia, iż spotykał się z przypadkiem zapalenia nerwu wzrokowego i postępującej utraty wzroku, z przypadkiem niedowładu kończyn dolnych. Niestety, tego typu zdarzenia nie są zgłaszane. Często lekarze wskazują, że tego typu sytuacje nie mają związku ze szczepieniem. Pytanie, które zadaje Pan doktor Piotr Witczak brzmi, w jaki sposób wykluczono taki związek i na podstawie jakich badań? Jeżeli obserwowane są zależności między lekiem (a w tym przypadku szczepionką) to powinny trwać obserwacje długofalowe i wszystkie zdarzenia powinniśmy notować – nawet te, które pozornie nie mają związku. Oto przykład. Wyobraźmy sobie, że po podaniu szczepionki coraz więcej ludzi łamie sobie ręce. Na pierwszy rzut oka nie ma związku. Ale jeżeli okaże się, że tych złamań rąk jest pięć razy więcej, niż u osób niezaszczepionych to należy sobie zadać np. pytanie, czy szczepienie wpływa na kruchość kości lub na zaburzenia równowagi. Jeżeli na samym początku a priori pojawia się założenie, że nie stwierdza się związku ze szczepieniem to wiadomo, że rzeczywistość jest fałszowana. I to jest bardzo przykre i potwierdza to, że nie ma prawdziwych badań. Pytanie brzmi – jakie badania przedstawia strona rządowa? Doktor Daniel Mazur wskazuje, że widzi wiele powikłań, jakie obecnie występują – niestety pacjenci nigdzie tego nie zgłaszają. Nie są zgłaszane NOP’y. Bóle kończyn, drętwienia, wzrost agresji – są bardzo różne powikłania. Doktor Daniel Mazur wspomina zgon pacjenta po szczepieniu, udar mózgu lub paraliż. Po 3 dniach od szczepienia zostają zgłaszane do lekarza rodzinnego objawy ewidentnie wskazujące na reakcję poszczepienną. Doktor zna przypadki, gdy lekarze wpisują w kartę, że reakcje nie są po szczepieniu i zgłoszenie nie będzie rejestrowane jako NOP.
“Instytut Ordo Medicus otrzymuje niepokojące sygnały o zaniedbaniach w obowiązku zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych przez lekarzy. Pomimo znacznie zaniżonej zgłaszalności już w tym momencie w bazach europejskiej, brytyjskiej i amerykańskiej łącznie zgłoszono prawie 35 tysięcy zgonów i ponad 5,5 mln powikłań w następstwie czasowym szczepień przeciwko COVID-19.”
9. O co chodzi z toksycznością białka kolca?
Istnieje coraz więcej doniesień, iż szczepionka firmy Pfizer działa w taki sposób, iz osoby zaszczepione dostają nanolipidy, liposomy w których znajduje się materiał genetyczny białka kolca. Jest to fragment wirusa, który wnika do komórek. Tam ulega ekspresji, a komórki produkują białko kolca i następuje odpowiedź układu odpornościowego – wytwarzane są przeciwciała. Co się okazuje? Samo białko kolca, bez komponentu wirusowego jest toksyczne i to jest udowodnione w wielu badaniach. Może to spowodować śmierć komórki lub stany zapalne w obrębie naczyń. Mogą pojawić się inne powikłania. Utrzymuje się narracja, że nanolipidy utrzymują się w miejscu iniekcji – dlatego “to” jest bezpieczne. Jak twierdzi doktor Piotr Witczak w ogóle nie jest to prawda. Producenci szczepionek nie przedstawili rzetelnych badań biodystrybucji, a z badań, które przedstawili wynika coś zupełnie innego. 50-70% dawki z miejsca iniekcji ucieka. Pytanie – gdzie? Rząd japoński jako jedyny rząd na świecie poprosił Pfizer’a o doprecyzowanie tych badań biodystrybucji, pytając gdzie nanolipidy faktycznie się rozchodzą. Z otrzymanej informacji wynika, iż nanolipidy mogą być i w jądrach, i w jajnikach, i w mózgu. Więc nie jest to w miejscu iniekcji. Pytanie zasadnicze brzmi, czy tam to białko kolca jest też produkowane? Nie ma danych informujących, czy białko kolca jest wydalane ze śliną lub w moczu. To wszystko powinno być sprawdzone, a w szczególności, jeśli jest to toksyczne. I to zostało zaniedbane, zdaniem doktora Piotra Witczaka. Nanolipidy i liposomy, w których istnieje materiał genetyczny, nie zostały wynalezione dla szczepionek. Miały służyć w terapiach genetycznych różnych chorób i właśnie te liposomy miały transportować lek do mózgu oraz leczyć pacjentów z Alzheimerem lub Parkinsonem. Taki był cel. Białko kolca krąży w układzie krwionośnym pacjentów, co zostało udowodnione. Przez kilka tygodni, ale nie u wszystkich,. Mniejsze podjednostki białka kolca przechodzą przez barierę krew-mózg i pojawiają się spekulacje, że mogą być przyczyną chorób eurodegeneracyjnych. Nie należy bagatelizować takich informacji.
Ostatnie badania, które się ukazały pokazują, że dane z 40 szpitali w USA, wykazały dwukrotny średni wzrost przypadków zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia w okresie od momentu wprowadzenia szczepionek, w porównaniu do okresu przed wprowadzeniem tych preparatów. Jest to związek czasowy, a nie przyczynowo-skutkowy, więc oczywiście można się spierać, czy zbieżność jest przypadkowa. Ale może to również oznaczać, że związek bezpośredni z otrzymanymi preparatami jest potężnie niedoszacowany.
10. Czy świat nauki jest podzielony?
Tak. Niestety, pojawia się bardzo dużo zarzutów przeciwko szczepieniom dzieci przeciwko Covid-19. WHO twierdzi, że potrzeba więcej dowodów na temat stosowania preparatów przeciwko Covid-19 u dzieci, aby móc sformułować ogólne zalecenia. W Wielkiej Brytanii nie zaleca się (Britisch Medicine Jurnal) szczepienia zdrowych dzieci. Trzeba o tym wszystkim mówić – zaufanie do lekarzy jest niszczone. Trwa cenzura na całym świecie.
11. Czy badanie kliniczne jest eksperymentem medycznym?
Mec. Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź wskazuje, że Ustawa o prawie farmaceutycznym mówi wprost, że każde badanie kliniczne jest eksperymentem medycznym – tutaj nie ma żadnego marginesu, tak mówi ustawodawca.
12. Czy Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców szuka odpowiedzi?
Tak. PSNLIN uzyskało pismo z Ministerstwa Zdrowia, w którym wskazano wprost, iż kwestia dawkowania, jeśli chodzi o kwestię szczepienia dzieci, jest w pierwszej fazie badania klinicznego. Natomiast jeśli chodzi o kwestię immunizacji, bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki jest to faza druga łamana na trzecią. W związku z powyższym możemy przejść do wymagań, jakie powinny być spełnione, aby badania kliniczne (czyli eksperyment medyczny) mogły być prowadzony. Jedną z podstawowych rzeczy jest to aby ryzyko ewentualnych powikłań bądź skuteczność takiego preparatu były niższe aniżeli dobro – czyli zdrowie jednostki na której takie badanie kliniczne jest prowadzone. Jednym z podstawowych elementów jest świadoma i dobrowolna zgoda na prowadzanie takiego eksperymentu medycznego. W tej materii prawo farmaceutyczne odsyła bezpośrednio do Art. 25 Ustawy o zawodzie lekarza i dentysty, który dokładnie opisuje co w takiej zgodzie powinno się znaleźć i w jakim momencie powinna ona być udzielona. Osoba, która poddaje się eksperymentowi musi być poinformowana o tym jak będzie badanie prowadzone, jakie są ewentualne ryzyka związane z prowadzeniem tego eksperymentu, kto w imieniu dziecka może/powinien wyrazić zgodę na eksperyment. Niejednokrotnie w przepisach pojawia się stwierdzenie, że eksperyment na dzieciach może być prowadzony wyłącznie jeżeli dziecko jest chore i wymaga to podania leku. Tutaj ta przesłanka nie jest spełniona – zgodnie z ankietami są wykluczane wszystkie schorzenia dzieci. Dlatego pojawia się tutaj kolejna nieprawidłowość.
13. Co mówi prestiżowy Instytut Kocha?
Doktor Marek Błażejak, mówiąc o sytuacji w Niemczech, wskazuje, że Instytut Kocha wydał dziesiątki publikacji dotyczących problematyki covid, W Polsce sanepid nie wydał żadnej znaczącej anglojęzycznej publikacji naukowej. Na początku pandemii straszono śmiertelnością między 5 a 10%. W Niemczech wiosną zeszłego roku zostały przeprowadzone badania seroepidemiologiczne – czyli szukano odpowiedzi, u ilu osób występują przeciwciała przeciwko Covid-19. Stwierdzono na populacji ok. 1500 osób, że śmiertelność populacji oparta o współczynnik IFR wynosi 0,37% – to znacznie odbiega od tego poziomu, który sugerowano przez początkowe doniesienia medialne. Tych badań, zdaniem doktora Marka Błażejaka, w Niemczech było mnóstwo – również w innych krajach. W Hiszpanii, przeprowadzając badania na populacji 70 tys. ludzi stwierdzono, że współczynnik śmiertelności IFR jest wielokrotnie mniejszy, niż sugerują to dane uniwersytetu Johna Hopkinsa. W Polsce nie mamy publikacji z badań seroprewalencji.
14. Czy kolejny lockdown dzieci ma sens?
W Hamburgu jedne z największych badań jakie zostały przeprowadzone dotyczyły skutków lockdownów i zamykania szkół dla psychiki dzieci. Okazuje się, że kilkadziesiąt procent dzieci przez to, że są odcięci od rówieśników cierpi na depresje, na różnego rodzaju stany lękowe i zaburzenia żywienia. U niektórych dzieci doszło do samobójstw.
15. Czy noszenie maseczek przez dzieci ma sens?
Na grupie 20 tys. dzieci przeprowadzono w Niemczech badania skutków noszenia masek w trakcie zajęć szkolnych. Okazało się, że wiele dzieci bardzo problematycznie reaguje na noszenie masek, włącznie z omdleniami, uczuciami duszności. W Polsce brakuje również tego rodzaju badań. Doktor Daniel Mazur wskazuje że badania pokazują, iż w Niemczech na 14 maseczkach na 20 znajduje się gronkowiec złocisty. Wygląda na to, że szkodliwość przewyższa dobrodziejstwa.
16. Czy przeprowadzane są w Polsce sekcja zwłok osób zmarłych oficjalnie na Covid-19?
W Polsce nie przeprowadza się oficjalnych badań, w oparciu o sekcje zwłok, osób zmarłych na Covid-19, bądź też zmarłych w krótkim czasie po szczepieniu. Jednym z pierwszych patologów, który w Niemczech przeprowadzał te badania był szef kliniki patologii Uniwersytetu w Hamburgu prof. Kalus Puschel, który dokonywał sekcji zwłok na każdym zmarłym na Covid-19. Stwierdził, że większość z tych osób nie umiera bezpośrednio na Covid-19, ale w wyniku chorób współistniejących. Instytut Kocha, zdaniem doktora Marka Błażejaka, stwierdził, że przeprowadzanie sekcji jest niebezpieczne, że może dojść do zakażenia wśród personelu. Niestety jest to nieprawdą, ponieważ do tej pory wśród niemieckich patologów nie doszło do ani jednego przypadku zakażenia Covid-19. Dodatkowo niemieckie stowarzyszenia patologów poparło dr Puschela i w tej chwili ponad 30 klinik uniwersyteckich prowadzi badania, finansowane zresztą przez rząd i rządy landowe, sekcji zwłok osób zmarłych na Covid-19 (bądź w krótkim okresie po szczepieniu). Warto popatrzeć na przykład kliniki w Heidelbergu, gdzie kilka dni temu prof. Peter Schirmacher stwierdził w wywiadzie dla niemieckiej agencji prasowej DPA, że na podstawie 40 sekcji zwłok u osób zmarłych w ciągu 2 tygodni po zaszczepieniu, jego zdaniem między 30 a 40% tych osób zmarło w wyniku zaszczepienia. Jego badania spotkały się z oporem instytutu Paula Erlicha, który odpowiada za szczepienia w Niemczech. Jednak Pan Schirmacher stwierdził, że przeciwnicy nie mają pojęcia o patologii i doktor ponownie został poparty przez niemieckie stowarzyszenie patologów. Sytuacja w Polsce wygląda tak, że wg. oficjalnego oświadczenia polskiego stowarzyszenia patologów medycyny sądowej, w Polsce nie zaleca się przeprowadzania rutynowych sekcji zwłok u osób podejrzanych o zakażenie Covid-19. W Niemczech patologia ma zupełnie inną pozycję w społeczeństwie, ponieważ patolodzy dochodzą do głosu w mediach głównego nurtu. Np. dr Puschel ma swoje tygodniowe felietony w gazecie codziennej w Hamburgu, gdzie opowiada o różnych przypadkach przeprowadzania sekcji zwłok – szczególnie o przypadkach kryminalnych. Natomiast w Polsce do tej pory na stronie internetowej polskiego stowarzyszenia patologów widnieje adnotacja, że nie zaleca się przeprowadzania sekcji zwłok.
Doktor Jerzy Milewski wskazuje, że Ministerstwo Zdrowia nie odpowiada za zadawane pytania i odsyła do jakiś dokumentów, gdzie MZ prezentuje pogląd, że nie należy wykonywać sekcji zwłok – jest to ponoć niebezpieczne. Dlaczego? Ludzie umierają nie w pierwszych dniach choroby lecz zwykle co najmniej po 2 tygodniach. Okres wiremii zwykle kończy się po 7-9 dniach, więc wtedy ci ludzie nie mają wirusa. MZ uzasadnia brak potrzeby robienia sekcji zwłok sprzecznością z elementarną wiedzą. Tymczasem to właśnie brak sekcji jest zaniedbaniem i działaniem wbrew wiedzy. Tak nie powinno być.
17. Czy obecne szczepionki przeciw Covid-19 powstały tak, jak inne szczepionki, które znamy na co dzień?
Doktor Jerzy Milewski tłumaczy, że dopuszczanie szczepionek trwa zwykle ok. 10 lat. Potrzebna jest imitacja naturalnej infekcji. Teoretycznie zagrożenie w przypadku tego typu procedury jest raczej niewielkie – naśladuje się naturalną infekcję. Tutaj mamy do czynienia z zupełnie inną procedurą i technologią medyczną. Mamy do czynienia z czymś zupełnie nowym. I obawy dotyczą odległych ryzyk. Leki onkologiczne powodują skutki w dłuższym horyzoncie -często są to skutki kardiotoksyczne. Np. propozycja badań leków onkologicznych w horyzoncie 5 dni byłaby czymś dramatycznie absurdalnym. Mamy do czynienia z czymś podobnym tutaj.Zastosowano procedurę dotyczącą badania szczepionek, która tak i tak jest potężnie skrócona w stosunku do technologii, które wymagają znacznie dłuższych obserwacji, niż badania klasycznych szczepionek. Ponieważ ryzyka tej technologii dotyczą długiego horyzontu. Doktor Jerzy Milewski nie rozumie jak to się dzieje, że agencje na świecie, łącznie z Europejską Agencją Leków akceptują taki sposób procedowania. To jest coś niewyobrażalnego. Oczywiście doktor jest w stanie domyślać się różnych mechanizmów. – politycy zawiedli. Na szali jest przyszłość naszych dzieci. Doktor Jerzy Milewski twierdzi, że nie można tolerować tak nieodpowiedzialnego działania.
18. Czy powinny odbywać się badania na dzieciach? Czy to normalne i bezpieczne?
Doktor Dorota Sienkiewicz, Prezes Polskiego Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców, twierdzi, że badania eksperymentalne na dzieciach zdrowych są dopuszczalne wówczas, kiedy zakończy się badanie eksperymentalne na osobach dorosłych. W tej chwili Polska została zakwalifikowana jako jeden z czterech krajów, w których przeprowadza się badania na dzieciach od 6 miesiąca życia, czyli zaczynając od niemowląt, do 12 roku życia. PSNLIN zadało kilkanaście bardzo szczegółowych pytań dotyczących badań dzieci. Pytano o protokoły, jakie dzieci będą kwalifikowane: zdrowe czy chore, czy będzie zatrzymany kalendarz szczepień, jak wygląda kwestia dot. zgód komisji bioetycznej, etc. Podstawą dopuszczenia jakiegokolwiek badania eksperymentalnego jest uzyskanie zgody niezależnej komisji bioetycznej. PSNLIN otrzymało informację, iż w Polsce nie trwają badania kliniczne lub eksperymentalne i nie jest wymagana zgoda komisji bioetycznej. Czyli, jak twierdzi doktor Dorota Sienkiewicz, de facto prowadzone są eksperymenty na najmłodszych dzieciach w ośmiu ośrodkach, bez zgody komisji bioetycznej. To jest w ogóle niedopuszczalne. MZ w dalszej korespondencji przekierował PSNLIN do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. PSNLIN do dziś nie otrzymało odpowiedzi na zadane pytania.
19. Jak wygląda zasada ostrożności z 1988 roku?
Doktor Dorota Sienkiewicz jasno odpowiada na to pytanie. Istnieje tzw. zasada ostrożności, która została przyjęta w 1988 r.. Ta bioetyczna zasada mówi o tym, że jeżeli jest podejrzenie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa dla zdrowia czy życia jakiejkolwiek wprowadzanej technologii – to lepiej jej nie wprowadzać, niż ryzykować życiem ludzkim. Polska była również sygnatariuszem tej zasady. Jak widać zasada jest zapomniana, odłożona na półki i przykryta grubym kurzem.
Zasada ostrożności (od ok. 1988 roku) to zasada etyczna, zgodnie z którą jeśli istnieje prawdopodobne, chociaż słabo znane, ryzyko negatywnych skutków nowej technologii, jest lepiej jej nie wprowadzać w życie zamiast ryzykować niepewne, ale potencjalnie bardzo szkodliwe, konsekwencje. Zasada ta jest przywoływana w dyskusjach nad dopuszczalnością nowych leków czy produkcją żywności (GMO) wobec braku jednoznacznych naukowych dowodów szkodliwości danych technologii lub nawet dowodów temu zaprzeczających. Zasada ostrożności jest krytykowana jako nieracjonalna i nienaukowa. Według Davida Deutscha zasada ostrożności jest wyrazem głębokiego konserwatyzmu i cały postęp ludzkości jest historią łamania istniejących w różnych kulturach “zasad ostrożności”. Zjawiska o wielkiej skali, będące z punktu widzenia ludzkości katastrofami wydarzają się bowiem niezależnie od jej woli lub działań. Ich przetrwanie wymaga wiedzy i postępu, zaś jedyną metodą zdobywania wiedzy jest podejmowanie eksperymentów, a co za tym idzie ryzyka eksperymentów nieudanych. Szkoda płynąca z innowacji jest zawsze skończona, tymczasem korzyści mogą być potencjalnie nieskończone. Robert Hahn i Cass Sunstein argumentują, że ta zasada nie jest pomocna w podejmowaniu trudnych wyborów, stosowana dosłownie może prowadzić do paraliżu decyzyjnego, a zamiast niej proponują porównanie kosztów i korzyści. Michael Crichton zwrócił uwagę, że zasada ostrożności jest wewnętrznie sprzeczna i, w dosłownym rozumieniu, uniemożliwia stosowanie samej siebie. Yaneer Bar-Yam, Rupert Read i Nassim Nicholas Taleb przedstawili sformalizowaną definicję zasady ostrożności, która ma rozwiązać problemy związane z zakresem jej stosowania. Według nich zasadę ostrożności należy opierać na możliwości nieliniowego rozrostu danego zjawiska i prawdopodobieństwie pojawienia się “skutków systemowych” czyli niszczących w skali całej planety, ekosystemu itd. Jako przykład zjawiska niemającego takich skutków autorzy podają energetykę jądrową, mającego — GMO. W pierwszym przypadku potencjalne awarie mogą mieć charakter poważny, ale nadal lokalny i jednostkowy, podczas gdy negatywne skutki rozprzestrzenienia się zmodyfikowanych genetycznie roślin mają charakter nieliniowo rosnący i globalny. W prawie unijnym zasada ostrożności w dziedzinie ochrony środowiska została ustanowiona jako obowiązkowa, na podstawie art. 191 ust. 1 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (do wejścia w życie w 2009 r. traktatu lizbońskiego podstawą był art. 174 ust. 1 Traktatu Ustanawiającego Wspólnotę Europejską). Szczególne znaczenie ma w ochronie obszarów sieci Natura 2000, w tym zakresie była wielokrotnie podstawą wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wywodzi się z niej w szczególności wnioski:
– Dla zezwolenia na przedsięwzięcie mogące potencjalnie oddziaływać na środowisko lub obszar Natura 2000 konieczne jest uzyskanie pewności, że nie ma ryzyka znaczącego negatywnego oddziaływania; nierozwiane racjonalne wątpliwości w tym zakresie uniemożliwiają wyrażenie zgody na realizację przedsięwzięcia;
– Obszary, które według danych naukowych powinny być wyznaczone jako obszary Natura 2000, ale nie zostały wyznaczone przez państwo członkowskie, muszą mimo to podlegać ochronie zapewniającej nienaruszalność ich wartości przyrodniczych, aż do momentu ostatecznego rozstrzygnięcia;
– Specjalne środki ochronne (np. ograniczenia, działania ochrony czynnej) muszą być wprowadzone już przy racjonalnie uzasadnionym podejrzeniu istnienia zagrożeń, bez oczekiwania aż powaga zagrożeń ujawni się z całą pewnością.
W prawie polskim w dziedzinie ochrony środowiska jest wyrażona przez art. 6 ust. 2 ustawy Prawo ochrony środowiska – Kto podejmuje działalność, której negatywne oddziaływanie na środowisko nie jest jeszcze w pełni rozpoznane, jest obowiązany, kierując się przezornością, podjąć wszelkie możliwe środki zapobiegawcze, a także – w stosunku do obszarów Natura 2000 – przez przepisy ustawy z 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.
20. Czy to możliwe, że jesteśmy okłamywani?
Doktor Zbigniew Martyka twierdzi, że w mediach głównego nurtu mówi się jedno, a w internecie można znaleźć coś innego. “Eksperci rządowi” często twierdzą, że w internecie wypowiadają się ludzie, którzy nie opierają się na badaniach naukowych i wyssali z palca teorie spiskowe. Doktor podaje prosty przykład – maseczki. Trwa narracja, że powinniśmy nosić maseczki, gdy tymczasem już dawno opublikowane ponad 100 prac naukowych, które wykazały ewidentnie (w tym pojawiają się badania randomizowane), że maseczki zapewniają zerową skuteczność w kwestii transmisji wirusa. Liczne badania naukowe niepodważalne, wykazały całkowity brak skuteczności maseczek. Badania, które wykazują zafałszowanie oficjalnej narracji są ignorowane i są blokowane. Przypomnijmy sobie, jak zaczynała się choroba HIV – początkowo było to przerażenie, ludzie się bali dotknąć klamki. Czy wtedy mieliśmy taką izolację – pyta doktor Zbigniew Martyka? Nawet nie wolno było pytać, czy ktoś jest zakażony na HIV. Nie było żadnej segregacji – była pełna dyskrecja. I nikt nie wymagał certyfikatów od nikogo, że nie jest chory na HIV. Gdybyśmy popatrzyli na ilość zgonów osób na HIV – to jest to bardzo dużo. Mamy do czynienia z o wiele wyższą liczbą niż w przypadku Covid-19. Oczywiście łatwiej się manipuluje ludźmi, gdy można ich wystraszyć. Od samego początku wiedzieliśmy to straszenie. Gdy widzieliśmy w Bergamo trumny osób, które zmarły w wyniku Covid-19. Okazało się, że to jest nieprawda. To były archiwalne zdjęcia, te same co po zatonięciu kutra w okolicach Lampeduzy. I byli to zmarli imigranci, którzy się utopili. Te informacje były powtarzane, przekazywane -chodzi o celowe wystraszenie ludzi. Tak samo jak szpitale polowe, które były pokazywane w różnych państwach, w różnych miastach. Później okazywało się, że nie było w nich żadnego pacjenta. Nie chodzi tutaj absolutnie o prawdę. Dlatego tak ważne jest, abyśmy się z tą prawdą przebijali – mówi doktor Zbigniew Martyka. Tylko prawda może nas wyzwolić. Zatrważające jest to, że w Polsce nie wykonuje się żadnych badań, tak jak w Niemczech.
21. Czy testy na Covid-19 są miarodajne i pewne?
Testy mają różny stopień prawdopodobieństwa, że są prawdziwe. Doktor Zbigniew Martyka sam spotykał się, o czym mówił podczas konferencji Ordo Medicus w 2021 roku, z pacjentami, którzy mieli naprzemienne testy – raz dodatnie raz ujemne. Zgodnie z zasadami, które przedstawia Światowa Organizacja Zdrowia powinniśmy testować tylko osoby, które mają objawy kliniczne. Jeżeli jest test dodatni i objawy kliniczne – to wtedy można uznać taką osobę za chorą. Natomiast w pozostałych przypadkach nie powinniśmy tego robić. Jak to wygląda w świecie medycznym? Wielu lekarzy przekazywało informacje, że “naciąga się rozpoznania”, zdaniem doktora Zbigniewa Martyki. Często u pacjenta stwierdza się dodatni test na obecność Covid-19, nawet jeśli to nie jest choroba wiodąca. Przypadki pokazują, że nawet, jeśli pacjent przyszedł z biegunką, złamał sobie rękę i w teście stwierdzono obecność Covid-19, to takiego pacjenta kwalifikowano jako Covid-19. I były naciski wpisywania Covid-19 jako podstawową przyczynę choroby czy zgonu – twierdzi doktor Zbigniew Martyka.
22. Czy lockdown i obostrzenia mają sens?
Zdaniem doktora Pawła Basiukiewicza większość działań związanych z obostrzeniami jest nadmiarowa i pozorna. Nie są umocowane z żadną nauką, żadnymi badaniami randomizowanymi, czy badaniami kontrolowanymi. Jedyne kontrolowane badanie to było badanie przeprowadzone w Danii, które oceniało skuteczność maski chirurgicznej w kontekście możliwości zachorowania na Covid-19 przez osobę ją noszącą. Kwarantanny? Zamykanie szkół? Nie ma badań randomizowanych na ten temat. Nie porównywano dwóch grup. Mamy obserwacje opisywane w badaniach obserwacyjnych, że z psychiką jest gorzej.
23. Jak wygląda kwestia hospitalizacji i nadmiarowych zgonów?
Fakty są takie, zdaniem doktora Pawła Basiukiewicza, że w 2020 roku względem 2019 roku doszło do redukcji hospitalizacji o ok. 2 mln. Czyli mniej więcej 2 mln epizodów hospitalizacji mniej wystąpiło w krytycznym momencie, czyli kiedy szpitale teoretycznie powinny pękać w szwach. Osobodni hospitalizacji bezwzględnych było 13,5 mln mniej w roku 2020 względem 2019 – z miesiąca na miesiąc ta redukcja była widoczna. Nie było miesiąca od marca 2020 abyśmy mieli przeładowane szpitale. Fala nadmiarowych zgonów utrzymuje się do teraz. W 2020 zmarło 68 tys. osób więcej względem roku 2019. Jaka część nadmiarowych zgonów była związana Covid-19 i miała ma związek z wystraszeniem ludzi i lockdawn’e? Tego nie wiadomo – oczywiście nikt tego nie zbadał. Doktor Paweł Basiukiewicz zwraca uwagę na taki parametr jak śmiertelność osób w domu (poza szpitalem). Są to osoby, które zmarły w domu z różnych przyczyn. Czasem, były to osoby chore paliatywnie a czasem, do tych osób pomoc nie dotarła na czas. W 2020 roku w stosunku do 2019 roku zmarło 77 tys. osób więcej w warunkach domowych. Apele, głównie ze strony niezależnych środowisk, żeby przyglądać się środkom niefarmaceutycznym pozostają bez echa. Ministerstwo Zdrowia i rządzący nie odpowiadają na apele lekarzy. Istnieją badania, które pokazują, że środki niefarmaceutyczne użyte w sposób nadmierny szkodzą.
Doktor Mariusz Włochowiak wskazuje, że Szwecja, która nie zastosowała poważnych obostrzeń ma dużo mniej nadmiarowych zgonów. Z etycznego punktu widzenia nie może być tak, że próbujemy jedynie walczyć z chorobą cywilizacyjną Covid-19. Czy zgony z powodu innych chorób są “gorsze, czy ci ludzie są gorsi”? Przecież to jest niedopuszczalne z etycznego punktu widzenia – twierdzi doktor Mariusz Włochowiak. Wskaźnik śmiertelności wynosi ok. 0,15% i mieści się w widełkach sezonowej grypy.
24. Co mówi kodeks etyki lekarskiej?
Doktor Daniel Mazur wskazuje, że wszyscy potrzebujemy wiedzy, nauki i doświadczeń. Kwestie etyczne są bardzo ważne. Dktor wskazuje, że od 1,5 roku widać, że gdzieś “zagubiła się etyka”. Zawody lekarza, naukowca, prawnika, sędziego czy prokuratora nie mogą być wykonywane z pominięciem etyki i moralności – ponieważ wtedy dochodzi do bardzo poważnych nadużyć. Pan doktor przypomina nazistowskie Niemcy i odezwa Adolfa Hitlera do lekarzy, który zachęcał do tego, aby lekarze wykonywali eksperymenty i generalnie eksterminowali osoby chore psychicznie (czy w jakiś sposób niedorozwinięte). I ta odezwa była tak chwytająca za serce, że większość lekarzy poszła za tym. Dlaczego? Ponieważ Adolf Hitler twierdził, że dla ludzi będzie to bardzo dobre i będzie wybawieniem. Jak uczy historia większość ludzi za tym poszła – ok. 80%. Nie wszyscy się zgodzili, ale byli bierni tzn. nie wyrazili sprzeciwu tylko zgodzili się na zaistniały stan. Tylko 20% osób było przeciwnych i to po latach wyszło, że… to oni mieli rację. Do czego to doprowadziło? Do mordowania ludzi, do eksperymentów. Dochodziło do segregacji, a właściwie do dyskryminacji sanitarnej. Doktor przypomniał podczas konferencji Ordo Medicus getta żydowskie. Żydzi byli izolowani ze względu na tyfus. Teraz mamy to samo – w białych rękawiczkach. Na zewnątrz wygląda to inaczej, ale mechanizm jest ten sam. A dlaczego on jest możliwy? Ponieważ wielu ludzi zapomniało o etyce i moralności. Co gorsza są to lekarze. Lekarz to zawód zaufania publicznego. Pacjent powierza mu swoje zdrowie i życie. On ufa mu bezgranicznie. Ufając, że lekarz działa dla jego dobra. Dobro pacjenta jest najwyższym dobrem lekarza. Przypomnijmy sobie orzeczenie sądu z 2011. Wyniknął spór między szpitalem, a NFZ’etem, który nie chciał zapłacić za wykonanie ponadlimitowych świadczeń, ponieważ zastosowali procedury leczenia, które nie znajdowały się w umowie. Sąd I instancji orzekł, że to szpital ma rację. NFZ się odwołał, ale ostatecznie Sąd Najwyższy stwierdził, że to lekarz decyduje o tym, jaką wybiera metodę leczenia – zgodnie z wiedzą i doświadczeniem i ma działać w pierwszej kolejności dla dobra pacjenta. (Art. 4 Ustawy). Obecnie zmienia się ta retoryka. Ci lekarze, którzy nie chcą iść za tym, co jest promowane są pozywani przed samorządy lekarskie. Dlaczego? Ponieważ chcą leczyć tak jak od lat leczyli – dodaje doktor Daniel Mazur.
“Ordo Medicus opowiada się za ponowną i niezależną oceną korzyści i ryzyka związanego z programem szczepień przeciwko covid-19 dla poszczególnych grup wiekowych i stanów klinicznych. Zgłaszalność niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP) w Polsce jest prawie 50-krotnie niższa niż w Holandii oraz prawie 9-krotnie niższa niż średnia dla UE (Polska jest na ostatnim miejscu w UE w zakresie zgłaszalności NOP). Już w 2007 roku badania w USA wykazały, że „raportowanych jest mniej niż 1% zdarzeń niepożądanych związanych ze szczepieniami”. Z uwagi na powyższe, wiarygodna ocena ryzyka związanego z programem szczepień w warunkach rzeczywistych jest niemożliwa. Powszechnie wiadomo, że profil bezpieczeństwa interwencji medycznych zazwyczaj wypada gorzej w warunkach rzeczywistych niż w kontrolowanych badaniach klinicznych, na podstawie których dopuszcza się je na rynek. Badania kliniczne tzw. „szczepionek” przeciwko COVID-19 obejmowały zbyt małą i niereprezentatywną próbkę populacji nastolatków, dlatego rzetelne monitorowanie skutków ubocznych szczepionek przeciwko COVID-19 powinno być priorytetem.” – oto stanowisko Ordo Medicus, 2021.
25. Czy Wielka Brytania rezygnuje z masowych szczepień dzieci?
Jak podał portal rp.pl w dniu 18.07.2021., za radą brytyjskiego Wspólnego Komitetu ds. Szczepień i Immunologii (JCVI) rząd Borisa Johnsona najprawdopodobniej zrezygnuje z rutynowych szczepień dzieci i nastolatków. “Naukowcy radzą, by ze szczepieniem nieletnich poczekać na “solidne dowody” braku ryzyka w tej grupie wiekowej. Informację tę nieoficjalnie podał dziennik “The Telegraph”. Eksperci z JCVI – Wspólnego Komitetu ds. Szczepień i Immunologii – poinformowali rząd Johnsona, że potrzebują “solidnych danych”, dotyczących braku ryzyka podania szczepienia przeciw koronawirusowi w przypadku dzieci w wieku 12-17 lat. Argumentowali też, że zdrowe dzieci rzadko przechodzą Covid-19 na tyle ciężko, by potrzebna była hospitalizacja. Według dziennika, szczepionka będzie oferowana tylko tym dzieciom w wieku 12-15 lat, u których istnieje ryzyko poważnego przechorowania Covid-19, lub tym, które mieszkają z podobnie zagrożonymi dorosłymi.”
26. Czy dzieci są szczepione w innych krajach?
Jak podała gazetaprawna.pl w Polsce rekomendację dotyczącą kłucia młodzieży od 12 lat wydała pod koniec maja 2021 roku Rada Medyczna. przy premierze. Nie wszyscy eksperci są jednak zwolennikami rozszerzania akcji szczepień na młodzież. Na stronach Światowej Organizacji Zdrowia można przeczytać że „na chwilę obecną dzieci nie powinny być szczepione” oraz że „nie ma jeszcze wystarczających dowodów na stosowanie szczepionek przeciw COVID-19 u dzieci, aby sformułować w tej sprawie zalecenia. Dzieci i młodzież mają tendencję do łagodniejszych chorób w porównaniu do dorosłych”. Tak oficjalnie głosi komunikat na witrynie WHO. W Niemczech, nad Renem i Łabą szczepienie przeciw Covid-19 zalecane jest dla młodzieży w wieku 12–17 lat tylko jeśli dziecko cierpi z powodu schorzenia, które czyni go wrażliwym na ciężki przebieg COVID-19. Gazetaprawna.pl, powołując się na swoje źródła, wskazuje, że należy obserwować na bieżąco naukowe doniesienia i podejmować decyzje dot. szczepienia dzieci. “Dlaczego szczepienia dzieci wywołują takie dyskusje w świecie naukowym? Jak tłumaczył niedawno na łamach DGP – Pasi Penttinen z Europejskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (ECDC), chodzi o to, że z jednej strony liczba ofiar COVID-19 wśród dzieci jest znikoma (można więc argumentować, że w związku z tym zastrzyki nie są młodym potrzebne), ale z drugiej, że najmłodszych nie szczepi się niejako dla nich samych.”
27. Czy dzieci są zagrożone zespołem pocovidowym?
Eksperci rządowi podają, że szczepienia pozwalają chronić dzieci przed wieloletnimi efektami zespołu pocovidowego, który dotyka niektóre dzieci po przejściu COVID-19. Warto pamiętać, że w skali kraju mówimy o ok. różnych 500 przypadkach – niektórych mało istotnych. Gen. prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, wskazuje (źródło: https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8196184,koronawirus-szczepienie-dziecirekomendacje-mz-who.html), że państwa do szczepienia dzieci powinniśmy podchodzić bardzo ostrożnie – to zgodne z wytycznymi WHO. Dlatego, zdaniem Profesora, państwo powinno skupić wysiłki na zaszczepieniu osób najstarszych i najbardziej zagrożonych, Odpowiadając na wypowiedź byłego ministra zdrowia – który wskazywał, że nieszczepione dziecko niesie ryzyko choroby m.in. dla swojego dziadka – pytam: a dlaczego ten dziadek nie jest szczepiony? Nie możemy zasłaniać się dziećmi w walce z niechęcią do szczepień. “Dane niemieckie oraz z USA pokazują, że niewiele dzieci hospitalizowano z powodu COVID. Trzeba przy tym pamiętać, że szczepionka, jak każde lekarstwo, jest obarczona ryzykiem działań niepożądanych. Zaakceptowaliśmy je, uznając, że korzyści dla tej części populacji są większe. Ale nie dla dzieci.”
Ministerstwo Zdrowia nie podaje obecnie rodzaju oraz liczby powikłań pocovidowych u dzieci.
28. Co wynika z oświadczenia Instytutu Ordo Medicus w kwestii szczepień dzieci?
W sprzeciwie wobec szczepień dzieci i młodzieży przeciwko COVID-19 Instytutu Ordo Medicus, czytamy: “Rekomendowanie szczepień przeciwko COVID-19 dzieciom i młodzieży jest nieuzasadnione z medycznego, populacyjnego (odporności zbiorowiskowej) i etycznego punktu widzenia. W tej grupie wiekowej ryzyka zgonu, hospitalizacji, ciężkiego przebiegu i powikłań związanych z COVID-19 są znikome i nie uzasadniają zastosowania ryzykownej, słabo przebadanej i kontrowersyjnej profilaktyki opartej na inżynierii genetycznej, którą po raz pierwszy stosuje się na masową skalę. Wśród dzieci i młodzieży zgony z powodu COVID-19 raportuje się niezwykle rzadko: kilka przypadków na milion osób (wskaźnik śmiertelności jest bliski zera). Szansa, że dziecko zachoruje i będzie miało ciężki, przeważnie kończący się wyzdrowieniem, przebieg COVID-19 to jeden przypadek na kilkadziesiąt tysięcy. Zdecydowana większość dzieci z dodatnim wynikiem testu w kierunku SARS-CoV-2 nie wykazuje objawów lub przechodzi zakażenie łagodnie. Tylko nieliczne przypadki są hospitalizowane, a wśród nich stosunkowo rzadko zdarzają się poważne objawy i powikłania. Niemal połowa wszystkich objawowych przypadków COVID-19 wśród dzieci miała rozpoznanie co najmniej jednej z chorób współistniejących, w tym głównie astmy, specyficznego opóźnienia rozwoju, padaczki, wrodzonej choroby serca, choroby układu pokarmowego. Według większości doniesień naukowych dzieci i młodzież mają stosunkowo niewielki udział w rozprzestrzenianiu wirusa SARS-CoV-2, a na obecnym etapie tzw. pandemii większość populacji może mieć już utrzymującą się odporność na COVID-19. Z uwagi na powyższe, szczepienie dzieci i młodzieży nie jest konieczne do uzyskania odporności populacyjnej. Prawdopodobnie jednak, ze względu na tempo mutacji SARS-CoV-2, pełna odporność na COVID-19 jest nieosiągalna i choroba będzie nam towarzyszyć w postaci przeważnie łagodnej infekcji sezonowej, podobnie jak grypa. Uzasadnianie szczepień dzieci przeciwko chorobie, która ogólnie nie stanowi dla nich zagrożenia, preparatami obarczonymi ryzykiem w celu ochrony starszych grup wiekowych jest wysoce nieetyczne. Ponadto najnowsze dane wskazują, że szczepionki nie zapobiegają wystarczająco transmisji wariantu delta SARS-CoV-2, a ich skuteczność systematycznie spada.”
29. Czy obecna sytuacja przypomina “pandemię” świńskiej grypy?
Instytut Ordo Medicus. pisze, że warto “przypomnieć kazus „pandemii świńskiej grypy” w latach 2009/2010, która okazała się fałszywym alarmem i była jedną z najłagodniejszych fal grypy w historii o wskaźniku śmiertelności (IFR) zaledwie 0,02%. Zaszczepiono wówczas dzieci i młodzież, a szczepionki doprowadziły do wielu przypadków nieuleczalnej choroby – narkolepsji. Nie ryzykujmy zdrowia tych, którzy mają całe życie przed sobą.”
30. Czy populacja jest już odporna na Covid-19?
Dane z Izraela sugerują, że na obecnym etapie pandemii istotny odsetek nastolatków może mieć już odporność na COVID-19. Większość dzieci i młodych dorosłych przechodzi infekcje Covid-19 bezobjawowo lub łagodnie, między innymi na skutek posiadanej odporności krzyżowej pochodzącej z przebytych wcześniej infekcji innymi wirusami, np. sezonowymi koronawirusami wywołującymi katar. Obecnie liczne doniesienia naukowe wskazują, że naturalnie nabyte mechanizmy odporności z udziałem przeciwciał są odpowiednio silne i mogą chronić organizm przez co najmniej 8-12 miesięcy, a na nawet wiele lat, niezależnie od ciężkości przebiegu choroby. Reinfekcje SARS-CoV-2 u ozdrowieńców zdarzają się rzadko, co potwierdza siłę i trwałość naturalnie nabytej odporności. Ponadto rosnąca liczba zaszczepionych i ozdrowieńców wśród starszych grup wiekowych może przyczyniać się do spadku liczby zakażeń wśród dzieci, a immunizacja populacji pediatrycznej wcale nie musi być konieczna do uzyskania odporności zbiorowiskowej. Ostatnie badania wskazują, że nowe warianty SARS-CoV-2 określane na ten moment jako „warianty niepokojące” (Variants of Concern, VoC) nie przełamują w istotnym stopniu odporności komórkowej u ozdrowieńców i osób zaszczepionych, więc obawa przed nowymi mutacjami wirusa wydaje się być nieuzasadniona. Co więcej, pojawiają się doniesienia naukowe wprost sugerujące brak korzyści z przyjęcia szczepionki przez osoby, które przechorowały COVID-19. Należy wziąć pod uwagę, że osoby po przebytej infekcji SARS-CoV2 zgłaszają działania niepożądane szczepień przeciwko COVID-19 częściej niż osoby bez uprzedniej diagnozy COVID-19. Ponadto w młodszych grupach wiekowych obserwuje się więcej działań niepożądanych i reakcji ogólnoustrojowych związanych ze szczepieniem przeciwko COVID-19.
31. Czy dzieci są istotnym motorem pandemii?
“Zwolennicy szczepień dzieci przeciwko COVID-19 podnoszą argument, że dzieci i młodzi dorośli to istotne źródło bezobjawowej transmisji wirusa na osoby bardziej podatne (np. seniorów). Badanie nad występowaniem SARS-CoV-2 w liczącej około 10 milionów ludzi populacji miasta Wuhan w Chinach nie wykazało jednak dowodów na bezobjawową transmisję. W kolejnym badaniu 445 zdrowych osób pomimo kontaktu z bezobjawowym SARS-CoV-2-pozytywnym nosicielem w izolowanej przestrzeni przez średnio 4-5 dni nie zaraziła się SARS-CoV-2, co potwierdzono testem RT-PCR. W Wielkiej Brytanii organ doradczy „Scientific Advisory Group for Emergencies” zalecił odejście od testowania osób bezobjawowych sugerując, że większy udział w ograniczeniu transmisji będzie miała diagnostyka osób wyłącznie objawowych. Światowa Organizacja Zdrowia, zgadzając się z wieloma pracownikami ochrony zdrowia na całym świecie, podkreślała, że rozprzestrzenianie SARS-CoV-2 przez osoby bezobjawowe jest bardzo rzadkie i dlatego należy położyć nacisk na badanie osób objawowych, a nie tych, którzy są widocznie zdrowi, ale wiele kwestii w tej sprawie pozostaje jeszcze do wyjaśnienia. Jedna z przyczyn przypisywania zbyt dużego znaczenia transmisji bezobjawowej może leżeć w diagnostyce zakażenia SARS-CoV-2 za pomocą testu RT-PCR. WHO przyznało, że wysoki próg cykli (Ct) w testach RT-PCR może powodować fałszywie dodatnie wyniki. Ponadto badania wskazują, że pozytywny wynik testu RT-PCR u osoby bezobjawowej nie musi oznaczać zakaźności, zwiększa prawdopodobieństwo wyniku fałszywie dodatniego i rodzi wiele negatywnych konsekwencji w zakresie zdrowia fizycznego i psychicznego oraz powoduje straty finansowe. Bezobjawową transmisję podważa również fakt, że osoby bezobjawowe mają wykrywalne komórki odpornościowe T pamięci specyficzne wobec SARS-CoV-2 po ekspozycji na wirusa, co kłóci się z istotnym ryzykiem nosicielstwa i rozprzestrzeniania wirusa na inne osoby. Według doniesień z Norwegii, osoby poniżej 14 roku życia nie są motorami transmisji SARS-CoV-2. Z kolei badanie przeprowadzone w Anglii wykazało, że zakażenia i ogniska epidemii SARS-CoV-2 były rzadkie w placówkach edukacyjnych, a głównym źródłem infekcji był personel (dorośli), a nie studenci (dzieci). W Australii, w stanie Nowa Południowa Walia, dzieci i nauczyciele nie przyczynili się znacząco do przenoszenia COVID-19 poprzez uczęszczanie do placówek edukacyjnych. W Irlandii raportowano niską transmisję COVID-19 w szkołach w pierwszym półroczu roku akademickiego 2020/2021, a autorzy badania zasugerowali, aby szkoły były otwarte podczas pandemii. W Północnej Karolinie w ciągu 9 tygodni nauczania w szkołach stwierdzono bardzo ograniczoną transmisję SARS-CoV-2 na podstawie śledzenia kontaktów; nie zgłoszono żadnych przypadków przeniesienia wirusa z dzieci na dorosłych. Wśród 17 wiejskich szkół w stanie Wisconsin w USA na 191 przypadków COVID-19 zidentyfikowanych u uczniów i pracowników tylko siedem (3,7%) było związanych z rozprzestrzenianiem się w szkole. W badaniu przeprowadzonym w Hiszpani stwierdzono, że udział dzieci jako głównego motoru pandemii, w tym powodowania ognisk COVID-19 w gospodarstwach domowych, jest mało prawdopodobny, nawet jeśli chodzą do szkoły. Co więcej, autorzy wnioskują, że środki zapobiegawcze skierowane do dzieci będą miały niewielki wpływ na ograniczenie przenoszenia SARS-CoV-2. Na niewielki udział dzieci w rozprzestrzenianiu wirusa SARS-CoV-2 zwracają uwagę również autorzy prac poglądowych. Pomimo rosnącej liczby dowodów poddających w wątpliwość istotną rolę dzieci w transmisji SARS-CoV-2, zdolność do przenoszenia wirusa przez najmłodsze grupy wiekowe jest niejasna i wymaga dalszych badań.”
32. Na czym polega “druga twarz” odporności preparatu firmy Pfizer?
Oficjalnie podaje się, iż w badaniach klinicznych III fazy szczepionka przeciw Covid-19 firmy Pfizer jest w 100% skuteczna u dzieci w wieku 12-15 lat. Należy podkreślić, że owa skuteczność dotyczy biorców szczepionki, którzy w horyzoncie czasowym badania rozwinęliby objawy i zostali zdiagnozowani w kierunku COVID-19 (tzw. „skuteczność względna”), a przecież wiadomo, że istotny odsetek nastolatków przez długi czas może nie mieć kontaktu z wirusem lub przejść infekcje bezobjawowo. Biorąc pod uwagę całą zaszczepioną w badaniu populację (tzw. „skuteczność bezwzględna”), efektywność preparatu jest na poziomie 1,62%, co oznacza, że należy zaszczepić 62 osoby, aby uniknąć jednego przypadku COVID-19 w horyzoncie czasowym tej próby klinicznej. Ta znacznie niższa wartość skuteczności bezwzględnej wynika z tego, że przeciętny nastolatek ma stosunkowo niskie prawdopodobieństwo diagnozy objawowego Covid-19, a wartość skuteczności bezwzględnej byłaby jeszcze niższa w przypadku ciężkiego przebiegu (de facto żaden ze zidentyfikowanych w badaniu klinicznym Pfizer/Biontech przypadków COVID-19 w grupie wiekowej 12-15 lat nie został zakwalifikowany jako ciężki. Warto zaznaczyć, że w warunkach rzeczywistych, tj. po wprowadzeniu produktu na rynek, bezwzględna skuteczność szczepionki może być jeszcze niższa, co miało miejsce w Izraelu. W przeciwieństwie do kontrolowanych warunków badań klinicznych, w rzeczywistości skuteczność względna i bezwzględna szczepionki może być istotnie niższa, ponieważ mogą pojawić się nowe, uciekające przed odpowiedzią układu odpornościowego warianty wirusa, populacja docelowa programu szczepień nie odpowiada w pełni populacji z badania, rośnie grupa osób z odpornością nabytą naturalnie, a także z powodu wielu innych niekontrolowanych tak jak w próbie klinicznej czynników. Przedstawianie skuteczności szczepionki względnej z pominięciem informacji o skuteczności bezwzględnej jest lekceważeniem powszechnie przyjętych w medycynie zaleceń, co wpływa na interpretację skuteczności szczepionki przez potencjalnych biorców. Informacja o tym, że w określonym horyzoncie czasowym nastolatek poprzez szczepienie może zmniejszyć ryzyko rozwinięcia objawowego Covid-19 tylko o niespełna 2% jest zdecydowanie mniej optymistyczna, niż obiecujące „100 % skuteczności”. Przekazywana opinii publicznej informacja o „100% skuteczności” nie dotyczy hamowania transmisji, która w badaniu klinicznym nie była oceniana, a przecież deklarowanym celem szczepienia dzieci, młodzieży i młodych dorosłych jest nie tylko ochrona ich przed infekcją ale również (albo przede wszystkim) zmniejszenie ryzyka przeniesienia SARS-CoV-2 na osoby starsze. Chociaż niektóre dane są obiecujące, to naukowcy wciąż nie wiedzą, czy masowe szczepienia przeciwko COVID-19 będą wystarczająco skuteczne w zapobieganiu transmisji wirusa, w szczególności względem nowych mutacji. Niestety, wedle dostępnych danych, obecne szczepionki przeciw Covid-19 nie zapewniają tzw. „odporności sterylnej”. Oznacza to, że zaszczepione osoby mogą nadal zarazić się SARS-CoV-2, potencjalnie zachorować i potencjalnie przenosić wirusa na inne osoby. Dlatego zaszczepione osoby nie są zwolnione ze stosowania środków interwencji niefarmakologicznej (NPI), takich jak maski czy zachowanie dystansu. Co ważne, istnieją dowody na to, że „wariant Delta” SARS-CoV-2 zmienił się na tyle, że może uciec przed odpornością generowaną przez szczepionkę Pfizer BioNTech. Na przykład, wcześniejszy wariant „południowoafrykański” sprawił, że szczepionka AstraZeneca była skuteczna tylko w 10%. Znaczącą redukcję skuteczności szczepionek przeciwko COVID-19 wykazano również wobec wariantów SARS-CoV-2 z mutacją w obrębie domeny wiążącej receptor (receptor binding domain, RBD) białka kolca. Z nowymi wariantami na horyzoncie, które właściwie nieuchronnie będą w stanie złamać odporność, rodzi się pytanie, czy potencjalne zagrożenia związane z obecnymi szczepionkami są warte minimalnej ochrony, jaką zapewnią w dłuższej perspektywie dzieciom, młodzieży i młodym dorosłym, w szczególności że skuteczność szczepionek może być istotnie zmienna w czasie. W latach 2008-2018 coroczna szczepionka przeciw grypie różniła się skutecznością względną od 19% do 60%, ze średnią 45%, częściowo ze względu na trudność w przewidzeniu, który szczep grypy stanie się powszechny w danym roku.
33. Czy ryzyko szczepień wśród dzieci i młodzieży jest poznane?
“Należy podkreślić, że szczepionki są podawane zdrowym ludziom, a więc tolerancja na zdarzenia niepożądane, nawet te rzadkie, jest niska. Analiza dostępnych danych klinicznych w przeliczeniu na milion zaszczepionych nastolatków wskazuje, że dzięki tej profilaktyce zapobiegniemy ok. 16 tysiącom objawowych przypadków COVID-19 (w ogromnej większości o przebiegu łagodnym i umiarkowanym), unikniemy kilkuset hospitalizacji (w większości prawdopodobnie łagodnych lub niezwiązanych z COVID-19) i co najwyżej kilku zgonów, ale narazimy ok. 900 tysięcy dzieci na co najmniej jedną reakcję układową związaną z iniekcją preparatu (w większości przypadków krótkotrwała i łagodna), w tym 200 tysięcy rozwinie gorączkę powyżej 38 stopni, kilkaset tysięcy będzie odczuwało zmęczenie, ból głowy, dreszcze, ból mięśni lub stawów w stopniu przejściowo wpływającym lub uniemożliwiającym codzienną aktywność. Ponadto, ponad 500 tysięcy nastolatków będzie wymagało zastosowania leków przeciwgorączkowych lub przeciwbólowych. Należy również podkreślić, że reakcje niepożądane związane ze szczepieniem przeciwko COVID-19 występują częściej w młodszych grupach wiekowych niż starszych, co dodatkowo działa na niekorzyść bilansu zysków i strat. Co więcej, profil bezpieczeństwa interwencji w warunkach rzeczywistych zazwyczaj wypada gorzej niż w kontrolowanych badaniach klinicznych. Obok przejściowych reakcji układowych związanych z podaniem szczepionki występuje również ryzyko znanych i nieznanych działań niepożądanych. Wydaje się, że zdarzenia niepożądane związane z podaniem szczepionki przeciwko COVID-19 są stosunkowo rzadkie, ale można mieć wątpliwości czy wystarczająco rzadkie, aby ryzyko nie przewyższało niewielkiej korzyści ze szczepień dzieci przeciwko Covid-19. Wiele działań niepożądanych może wystąpić w przyszłości lub nie zostać wykryta, ponieważ zgłaszalność niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP) jest prawdopodobnie niska. W 2007 roku CDC sfinansowało badanie przeprowadzone przez Harvard Pilgrim Health Care trwające przez trzy lata z udziałem 715 000 pacjentów, w którym stwierdzono, że „raportowanych jest mniej niż 1% zdarzeń niepożądanych związanych ze szczepieniami”. Niestety, na tle Europy standardy raportowania skutków ubocznych szczepionek w Polsce pozostawiają wiele do życzenia. Podczas gdy średnia europejska wynosi 127 indywidualnych zgłoszeń skutków ubocznych na 100 000 szczepień przeciwko COVID-19, to na przykład w Holandii rejestruje się 701 zgłoszeń na 100 000 szczepień, a w Polsce tylko 15 zgłoszeń na 100 000 szczepień [8]. Z pewnością tak duża różnica nie wynika ze zróżnicowanej krajowej podatności na skutki uboczne. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, pomimo niedoszacowanej zgłaszalności NOP, zestawienie skuteczności bezwzględnej szczepionek przeciwko COVID-19 z liczbą zgłaszanych skutków ubocznych do duńskiego rejestru Lareb sugeruje podobny rząd wielkości ryzyka i korzyści wynikający z tej profilaktyki („należy zaakceptować 4 śmiertelne i 16 poważnych skutków ubocznych na 100 000 szczepień, aby uratować życie 2–11 osób na 100 000 podanych szczepionek”). Autorzy tego badania zasugerowali konieczność przemyślenia polityki związanej ze szczepieniami przeciwko COVID-19 na przykład poprzez proponowanie szczepień osobom, które są gotowe zaakceptować ryzyko i czują się bardziej zagrożone ze strony naturalnej infekcji niż szczepienia. Powyższe wnioski dotyczą ogółu szczepionej populacji i są tym bardziej niepokojące w odniesieniu do populacji pediatrycznej, gdzie ryzyko związane ze szczepieniami przeciwko COVID-19 może być większe, a korzyści mniejsze. Niestety, publikacja została wycofana pod głównym zarzutem braku związku przyczynowego między zdarzeniem zgłaszanym do rejestru a szczepieniem, autorzy publikacji jednak nie zgodzili się z decyzją redakcji. To prawda, że nie ma udowodnionego związku przyczynowo skutkowego między szczepieniem a zdarzeniem niepożądanym zgłoszonym do bazy, ale zgłoszeń jest na pewno mniej niż w rzeczywistości, a po stronie korzyści ze szczepień nie uwzględnia się faktu, że wiele zgonów kwalifikowanych jako Covid-19 w praktyce jest związanych inną przyczyną. Wydaje się, że na obecną chwilę nie ma również innego bardziej wiarygodnego sposobu, aby chociaż poglądowo ocenić rzeczywistą korzyść versus ryzyko programów szczepień przeciwko COVID-19. Niestety, obecnie nie wykonuje się rutynowo sekcji zwłok osób zmarłych w niedługim czasie od otrzymania szczepionki, wbrew rekomendacjom badaczy, którzy przeprowadzili taką autopsję. Należy zatem uznać, że zgony wywołane szczepieniem są niedoszacowane, w szczególności u seniorów.
Dostępna dla dzieci szczepionka przeciwko Covid-19 opiera się na białku kolca (spike), które ma udokumentowane właściwości toksyczne, zarówno gdy jest elementem wirionu SARS-CoV-2, jak i bez komponentu wirusowego (w wyniku podania szczepionki białko kolca produkowane jest przez komórki osoby zaszczepionej). Seria ostatnich publikacji naukowych dostarcza dowodów na to, że białko kolca SARS-CoV-2 może być odpowiedzialne za przynajmniej część uszkodzeń, które występują w ciężkich przypadkach COVID-19 [11]. Dzieje się tak, ponieważ istnieje wiele komórek innych niż te w płucach i drogach oddechowych, które posiadają receptor białka kolca, znany jako receptor ACE2. Przede wszystkim płytki krwi i komórki wyściełające naczynia krwionośne mogą przejawiać wysoką ekspresję tego receptora. Sekcje zwłok wykonane u pacjentów, którzy zmarli z powodu ciężkiego COVID-19, ujawniły, że wolne białko kolca z SARS-CoV-2, a nie cały nienaruszony wirion, było odpowiedzialne za znaczne uszkodzenia w całym ciele. Kiedy białko spike wiąże się z receptorami komórek gospodarza, może dojść do aktywacji układu dopełniacza, aktywacji i zlepiania płytek krwi, ekspresji białek odpowiedzialnych za śmierć komórek, nadprodukcji cytokin przez komórki układu krwionośnego (tzw. „burza cytokinowa”), co spowoduje stan zapalny w obrębie naczyń krwionośnych i/lub zakrzepicę. Aktualnie jeszcze niedopuszczona do stosowania u dzieci szczepionka wektorowa, może powodować uszkodzenie układu naczyniowego przez białka kolca podobnie jak SARS-CoV-2, Autorzy nazwali ten efekt „zespołem mimikry COVID-19 wywołanym przez szczepionkę”. Ponadto białko kolca jest zdolne do dysocjacji na dwie mniejsze podjednostki (S1 i S2), które mogą przekroczyć barierę krew-mózg i powodować jego uszkodzenie. Rzeczywiście, w mózgach ludzi zmarłych z powodu Covid-19, którzy prezentowali objawy ze strony układu nerwowego, stwierdzono obecność białka kolca, nie wykazano natomiast obecności całej nienaruszonej jednostki wirusa. Warto zaznaczyć, że w pierwszym na ludziach badaniu szczepionki BNT162b1 (wcześniejszego prototypu szczepionki Pfizer BioNTech BNT162b2 używanej obecnie), która kodowała podjednostkę S1 białka kolca wiążącego się z receptorami ACE2, liczba płytek krwi spadała po szczepieniu zarówno u młodych dorosłych, jak i osób starszych. Według artykułu Seneffa i Nigha potencjalne ciężkie i długoterminowe skutki uboczne szczepień przeciwko COVID-19 mogą obejmować patogenne torowanie, Wieloukładową chorobę zapalną i autoimmunizację, reakcje alergiczne i anafilaksję, wzmocnienie zależne od przeciwciał, aktywację utajonych infekcji wirusowych, neurodegenerację i choroby prionowe, pojawienie się nowych wariantów SARS-CoV-2, integrację genu białka kolca z ludzkim DNA. Raport firmy Pfizer/Biontech przekazany rządowi japońskiemu, na który powołano się w artykule opublikowanym w British Medical Journal zawiera dane dotyczące biodystrybucji nanocząstek lipidów wykorzystanych do wprowadzania (transfekcji) mRNA do komórek osoby zaszczepionej przeciwko Covid19. Wykorzystana w tych testach „imitacja szczepionki” krążyła we krwi i trafiała do takich miejsc, jak śledziona, wątroba, jajniki, nadnercza i szpik kostny, jądra, płuca, jelita, nerki, tarczyca, przysadka mózgowa, macica, inne. W tym kontekście warte rozważenia jest nie tylko ryzyko autoimmunizacji związane z odkładaniem się nanomateriałów lipidowych w różnych narządach, ale biorąc pod uwagę potencjalną toksyczność białka kodowanego przez mRNA, należy również ocenić potencjał uszkodzenia narządów i tkanek w wyniku krążącego materiału szczepionkowego. Ocena 13 pracowników ochrony zdrowia pod kątem obecności białka kolca we krwi po otrzymaniu szczepionki Moderna (szczepionka mRNA z zasadniczo identyczną technologią jak Pfizer/BioNTech) wykazała krążące we krwi białko kolca u 3 z 13 osób oraz łączący się z receptorem ACE fragment białka spike u 11 z 13 osób. Białko kolca można było wykryć we krwi do dwóch tygodni po szczepieniu u większości osobników i 28 dni po szczepieniu w jednym przypadku. Białko krążące nawet w niskim stężeniu przez okres do dwóch lub więcej tygodni może z czasem gromadzić się na komórkach, ponieważ krew stale przepływa przez tkanki ciała. Badania biodystrybucji potwierdzają, że białko kolca może być potencjalnie skoncentrowane w wielu tkankach, czego nie da się ustalić na podstawie analizy samej krwi. Pojawiły się również doniesienia wskazujące, że mRNA można wykryć nawet w mleku matki po szczepieniu. Białka krążące we krwi zwykle są zagęszczane w mleku matki. W amerykańskiej bazie VAERS można znaleźć raporty zdarzeń u niemowląt doświadczających krwawienia z przewodu pokarmowego po karmieniu piersią przez matkę, która otrzymała szczepionkę przeciwko COVID-19. Niewątpliwie konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań w celu oceny biodystrybucji białek kolca w organizmie człowieka po szczepieniu, ale to powinno mieć miejsce przed uruchomieniem programów masowej immunizacji.
W szczepionkach przeciwko COVID-19 stosowany jest PEG, związek stosowany jako substancja pomocnicza w lekach i uznany za rzadką, „ukrytą” przyczynę reakcji IgEzależnych i nawracającej anafilaksji. Obecność lipidu PEG 2000 w szczepionkach mRNA wzbudziła obawy, że ten składnik może być powiązany z anafilaksją. Jak dotąd żadna inna szczepionka zawierająca PEG jako substancję czynną nie była szeroko stosowana. Wydaje się, że ryzyko uczulenia jest większe w przypadku leków do iniekcji zawierających PEG o wyższej masie cząsteczkowej. W opisach przypadków odnotowano anafilaksję związaną z preparatami jelitowymi zawierającymi PEG 3350 do PEG 4000. Dodanie PEG do nanocząstek lipidowych zapobiega ich strawieniu przez komórki w całym organizmie, zwłaszcza przez komórki układu odpornościowego, które ograniczyłyby dystrybucję ładunku mRNA. Dodanie PEG do nanocząstek lipidowych zostało okrzyknięte przełomem, ponieważ „efekt ten jest znacznie większy niż obserwowany wcześniej w przypadku konwencjonalnych liposomów i wiąże się z ponad 5-krotnym wydłużeniem czasu krążenia liposomów we krwi”. Prawdopodobnie usunięcie PEG ze szczepionek a pozostanie substancji czynnej tylko w miejscu wstrzyknięcia i zapewniłoby bardziej kontrolowaną odpowiedź immunologiczną. Niektórzy naukowcy sugerowali, że białko kolca SARS-CoV-2 może składać się z fragmentów bardzo podobnych do białek w naszym organizmie. Jeśli to się potwierdzi, to odporność na białko kolca może teoretycznie prowadzić do rozwoju chorób autoimmunologicznych. Dotychczas wykazano istnienie reakcji krzyżowej między przeciwciałami indukowanymi przeciwko białku kolca a kilkoma białkami gospodarza. Choroby autoimmunologiczne mogą rozwijać się latami, zanim objawy staną się widoczne. Ponadto, szeroka dystrybucja szczepionki mRNA w organizmie implikuje inne mechanizmy, które mogą prowadzić do choroby autoimmunologicznej. Niedawno w Izraelu zaistniały podejrzenia o związku między szczepionkami Covid-19 a zapaleniem mięśnia sercowego (myocarditis) u dzieci i młodych dorosłych. Rzeczywiście, ten potencjalny związek jest aktywnie badany przez Europejską Agencję Leków, a także przez CDC w USA. Według wstępnych raportów poszczepienne przypadki myocarditis wśród dzieci i młodych dorosłych występują rzadko, ale nawet pomimo niskiej zgłaszalności jest ich wielokrotnie więcej niż przewidywano, w szczególności u osób płci męskiej w wieku 12-24 lata (większość przypadków zapalenia serca wystąpiła w ciągu 4 dni od podania preparatu). Zdaniem Association of American Physicians and Surgeons poszczepienne zapalenie osierdzia u zdrowych młodych osób może być trudne do wykrycia, a wczesna diagnoza i leczenie są istotne w zapobieganiu długotrwałych uszkodzeń. Potencjalny mechanizmy zapalenia mięśnia sercowego po szczepieniu opartym na mRNA może polegać na nieswoistej wrodzonej odpowiedzi zapalnej lub mechanizmie mimikry molekularnej między wirusowym białkiem kolca a nieznanym białkiem serca. Zgodnie z aktualnymi rekomendacjami, w oczekiwaniu na publikację długoterminowych danych dotyczących konsekwencji zapalenia mięśnia sercowego związanego ze szczepionką mRNA przeciwko Covid-19 sugeruje się powstrzymanie od uprawiania sportów wyczynowych przez okres 3-6 miesięcy z ponowną oceną przed rozpoczęciem tej aktywności. Do bazy VAERS zgłoszono ponad 5 tysięcy przypadków bólu w klatce piersiowej i kilkaset przypadków zapalenia mięśnia sercowego na 129 milionów osób w pełni zaszczepionych, nie wiadomo jednak ile takich zdarzeń nie zaraportowano oraz jakie będzie długoterminowe ryzyko sercowo-naczyniowe wśród zaszczepionej populacji dzieci i młodych dorosłych. Ponieważ szczepionki są podawane zdrowym ludziom, co do zasady istnieje niska tolerancja na zdarzenia niepożądane, nawet te rzadkie, co potwierdzają wcześniejsze doświadczenia. Na przykład rok po wprowadzeniu szczepionki MMRV w 2006 roku, po podaniu około 43 000 dawek, Vaccine Safety Datalink wykrył możliwość jednego dodatkowego napadu gorączkowego na 2000 dzieci zaszczepionych MMRV. Doprowadziło to do zmiany zaleceń krajowych, które usunęły preferencję dla szczepionki MMRV w stosunku do oddzielnych szczepionek MMR i ospy wietrznej. W ciągu roku od wprowadzenia szczepionki Rotashield do bazy VAERS zgłoszono 15 przypadków wgłobienia. Bardziej systematyczne badanie z wykorzystaniem Vaccine Safety Datalink wykazało, że szczepionka Rotashield wiązała się ze zwiększonym ryzykiem wgłobienia u niemowląt. Amerykański Komitet Doradczy ds. Praktyk Szczepień (ACIP) głosował 22 października 1999 r. za zaprzestaniem stosowania szczepionki Rotashield u niemowląt ze względu na związek między szczepionką a wgłobieniem. Tym bardziej zatem dziwi fakt, że pomimo ewidentnego związku i wyraźnie podwyższonego ryzyka zapalenia mięśnia sercowego po szczepionce mRNA Pfizer/Biontech program szczepień dzieci przeciwko COVID-19 nie został wstrzymany. Wiele obaw budzi możliwość wystąpienia nieznanych poważnych długoterminowych zdarzeń niepożądanych, na przykład związanych z płodnością i wpływem na potomstwo, które mogą ujawnić się dopiero przy staraniu się i/lub po poczęciu dziecka. Dotychczas do bazy VAERS zgłoszono kilkadziesiąt samoistnych poronień po szczepieniu przeciwko Covid-19, ale wstępne ustalenia dotyczące bezpieczeństwa szczepionki mRNA przeciwko Covid-19 u kobiet w ciąży nie wykazały „wyraźnych sygnałów bezpieczeństwa”, przy czym autorzy podkreślają konieczność dalszej oceny wpływu szczepienia przeciwko Covid-19 na matkę, ciążę, noworodka i dzieciństwo, w tym we wcześniejszych stadiach ciąży i w okresie przed poczęciem. Wynika z tego, że program szczepień przeciwko COVID-19 realizowany jest w populacji dzieci i dorosłych w wieku rozrodczym bez upewnienia się co do braku wpływu na powyższe.”
34. Czy szczepienia przeciw Covid-19 są eksperymentem medycznym?
“Chociaż koncepcja szczepionek mRNA pojawiła się już w 1990 roku, to przed pandemią COVID-19 taka technologia immunizacji nigdy wcześniej nie była wdrożona na rynek do masowego zastosowania u ludzi. W 2012 r. szczepionki mRNA swoiste wobec grypy i RSV były analizowane w badaniach przedklinicznych, w 2017 r. odbył się pierwszy test koncepcyjnej szczepionki mRNA na raka, a pierwsza w historii próba kliniczna fazy I szczepionki mRNA miała miejsce dopiero w 2020 r. i dotyczyła szczepienia przeciwko COVID-19. Pomimo ogłoszenia przez firmę Pfizer osiągnięcia wszystkich pierwszorzędowych punktów końcowych w toku fazy III badań klinicznych opublikowania wyników oraz warunkowego dopuszczenia szczepionki na rynek przez organizacje ds. zdrowia, aktualne programy szczepień przeciwko COVID-19 należy uznać za eksperyment medyczny z przyczyn podanych poniżej.
Po pierwsze, badanie fazy III nad skutecznością i bezpieczeństwem szczepionki Pfizer/Biontech nie zakończyło się. Zgodnie z komunikatem, oryginalnym protokołem, opublikowanym badaniem i ocenami agencji regulatorowych uczestnicy badania powinni być obserwowani jeszcze przez łącznie dwa lata od przyjęcia drugiej dawki preparatu. W rejestrze badań klinicznych widnieje informacja, że szacunkowo badanie zakończy się dopiero 2 maja 2023 (na dzień 01.07.2021 ostatnia aktualizacja informacji w rejestrze miała miejsce 1 czerwca 2021 r.). Są tam również wymienione punkty końcowe badania, których okresy obserwacji wykraczają poza ramy czasowe analiz, na podstawie których preparat warunkowo dopuszczono na rynek. Ponadto w charakterystyce produktu leczniczego Comirnaty wskazano, że dopiero w grudniu 2023 r zostanie przedłożony przez podmiot odpowiedzialny raport końcowy z badania klinicznego fazy III w celu potwierdzenia skuteczności i bezpieczeństwa tego produktu. Pierwszego kwietnia 2021 r. firma Pfizer opublikowała kolejny komunikat z aktualizacją wyników skuteczności i bezpieczeństwa z okresu obserwacji wynoszącego 6 miesięcy i dla populacji >16 r.ż., wyniki jednak nie zostały opublikowane w recenzowanym czasopiśmie. Powyższe informacje niezbicie świadczą o tym, że faza III próby klinicznej jest w toku, a skuteczność i bezpieczeństwo nie zostało potwierdzone w dłuższych okresach obserwacji. Bez tej wiedzy udział w programie szczepień należy uznać za „eksperymentalny”, w szczególności że większość dotychczas przeprowadzonych badań fazy III dla szczepionek innych niż przeciwko COVID-19 obejmowała dużą liczbę pacjentów i trwała od 1 do 2 lat. W momencie przyznania szczepionce Pfizer/Biontech zezwolenia na zastosowanie warunkowe u dzieci, dla większości uczestników badania klinicznego agencje regulatorowe dysponowały danymi dotyczącymi bezpieczeństwa i skuteczności z okresu obserwacji wynoszącego tylko jeden lub dwa miesiące.
Po drugie, warunkowe/przyspieszone dopuszczenie produktu do stosowania opiera się na wątpliwej podstawie, tj. w sytuacji zagrożenia zdrowia publicznego ciało regulatorowe musi na podstawie dostępnych krótkookresowych danych klinicznych po prostu wierzyć, że „znane i potencjalne korzyści przewyższają znane i potencjalne ryzyko”. W tym miejscu należy przypomnieć, że ryzyko związane z COVID-19 w przypadku dzieci i młodych dorosłych jest niskie.
Po trzecie, czas potrzebny na ocenę skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek trwa zwykłe 4-10 lat i obejmuje dokładne testy in vitro, badania przedkliniczne (na zwierzętach), a następnie sekwencyjne próby kliniczne (na ludziach, fazy 1, 2 i 3). Natomiast szczepionki przeciwko COVID-19 zostały opracowane i ocenione pod kątem bezpieczeństwa i skuteczności w czasie krótszym niż jeden rok. Oznaczało to, że analizowano tylko krótkoterminowe scenariusze.
Po czwarte, badanie kliniczne trwało zbyt krótko oraz obejmowało zbyt małą liczbę uczestników, aby wykryć rzadziej występujące skutki uboczne. Przykładem może być myocarditis, które nie ujawniło się w badaniach klinicznych, a także problemy takie jak wstrząs anafilaktyczny (osoby z historią alergii zostały wykluczone z wczesnych badań klinicznych) i potencjalnie śmiertelne przypadki zakrzepicy, które nie zostały zidentyfikowane, dopóki większość eksperymentalnych szczepionek COVID-19 nie była szeroko stosowana w społeczeństwach. Kolejny przykład to kampania szczepień przeciwko pandemii świńskiej grypy w 2009 r. w Finlandii i Szwecji, która przyczyniła się do wielu przypadków narkolepsji (152 w samej Finlandii) [a-d]. Przyczyną choroby była homologia między cząsteczką receptora 2 ludzkiej hipokretyny (inaczej oreksyny) a białkami obecnymi w szczepionce [e]. Ustalono to poprzez wykrycie krzyżowo reaktywnych przeciwciał w surowicy pacjentów, u których wystąpiła narkolepsja po szczepieniu przeciwko H1N1 w Europie W próbie klinicznej fazy III nie wystąpiły żadne zgony, ale w ulotce szczepionki firmy Pfizer widnieje informacja, że „poważne zdarzenia niepożądane od pierwszej dawki do 30 dni po drugiej dawce w trwającym okresie obserwacji zgłosiło 0,4% biorców szczepionki i 0,1% otrzymujących placebo”. Aby dostarczyć rozstrzygających dowodów, należałoby zbadać znacznie większą liczbę nastolatków, ale te ograniczone dane sugerują, że ryzyko poważnych zdarzeń niepożądanych mogło być o 0,3% wyższe w grupie zaszczepionej (nieistotne statystycznie w tak małej próbie). W przeliczeniu na milion zaszczepionych dzieci to daje 3000 poważnych zdarzeń niepożądanych, przy czym należy podkreślić, że profil bezpieczeństwa interwencji badanej w ramach badań klinicznych wypada zazwyczaj lepiej niż w rzeczywistości.
Po piąte, badanie zostało „odślepione”, co oznacza, że nie będzie już grupy placebo. Innymi słowy, rygorystyczna ocena bezpieczeństwa w kontekście dobrze kontrolowanego badania klinicznego nie jest już możliwa i należy w większym stopniu polegać na systemach nadzoru już po wdrożeniu szczepionek. To stanowi ogromne wyzwanie, ponieważ niepewna jest zarówno liczba zgłaszanych zdarzeń niepożądanych związanych ze szczepionką, jak i występowanie danego zdarzenia ogólnie w populacji (tło). Co więcej, niezwykle trudno jest definitywnie udowodnić, że zdarzenie jest spowodowane (a nie tylko związane czasowo) szczepieniem.
Po szóste, na podstawie wyników testu biodystrybucji należałoby wymagać dalszych badań w celu oceny wpływu krótko- i długoterminowego na większą liczbę tkanek zanim szczepionka zostanie dopuszczona do powszechnego użytku, zwłaszcza u dzieci, młodzieży i młodych dorosłych w wieku reprodukcyjnym. Biodystrybucja białka kolca, które jest tworzone przez komórki zaszczepionego organizmu, powinna być dokładnie zmapowana oraz oceniona na co najmniej dwóch modelach zwierzęcych, z których jeden nie jest modelem gryzoni, ponieważ gryzonie mają znacznie niższy poziom powinowactwa wiązania receptora ACE2 (receptor dla białka kolca SARS-CoV-2) niż ludzie i w rezultacie wpływ białka kolca może zostać niedoszacowany. Następnie dystrybucja białka kolca u ludzi powinna być oceniona na niewielkiej próbie w badaniu klinicznym fazy 1. W przedstawionym raporcie dot. biodystrybucji znajduje się jednak niepokojący zapis, że „nie przeprowadzono tradycyjnych badań farmakokinetycznych lub biodystrybucji dla tej szczepionki (BNT162b2). Jeśli po raz pierwszy taka innowacyjna technologia szczepionek została wprowadzona do szerokiej dystrybucji wśród ludzi, a japońskie dane dotyczące biodystrybucji wykazały dowody na rozległe rozprzestrzenianie się materiału imitującego szczepionkę w organizmie biorcy, to należy zapytać, dlaczego ten eksperymentalny preparat został dopuszczony do stosowania bez wcześniejszego przeprowadzenia kluczowego badania biodystrybucji.”
35. Czy to prawda, niezależne środowisko naukowe sprzeciwia się szczepieniom przeciw Covid-19?
Tak. “Wielu naukowców wyraziło swoje wątpliwości w zakresie szczepień dzieci przeciwko COVID-19 na łamach czasopism naukowych takich jak British Medical Journal oraz The Lancet. Warto również odnotować, że Narodowa Rada Zdrowia w Danii i Duńskie Towarzystwo Pediatryczne nie zdecydowały się na zalecenie szczepień dla dzieci w wieku 12-15 lat, a niemiecki komitet doradczy ds. szczepień (STIKO) nie zaleca stosowania szczepionki osobom w wieku 12-17 lat spoza grup ryzyka. Szczepieniom dzieci <16 r.ż. sprzeciwiła się również niezależna i zrzeszająca lekarzy Publiczna Rada Kryzysowa w Izraelu. Dyrektor niezależnej firmy zajmującej się badaniami medycznymi (The Evidence-Based Medicine Consultancy Ltd), której pracownicy naukowi są autorami prestiżowych przeglądów publikowanych w Cochrane Collaboration, po analizie działań niepożądanych zgłoszonych do Systemu „Yellow Card” w Wielkiej Brytanii uznał, że stopień zachorowalności i śmiertelności związany ze szczepionkami przeciwko COVID-19 jest bezprecedensowy i wezwał do zaprzestania programu szczepień do czasu przeprowadzana pełnej i niezależnej analizy bezpieczeństwa [6]. Otwarte listy do Prezydenta i Rządu RP w sprawie bezpieczeństwa szczepionek przeciwko COVID-19 kierowali również polscy lekarze i naukowcy. W poradniku naukowym Canadian COVID Care Alliance przedstawiono uzasadnione obawy naukowe dotyczące szczepionek COVID-19 i wezwano do zaprzestania wdrażania programu szczepień dla dzieci, młodzieży i młodych dorosłych w wieku rozrodczym oraz do wymagania od producentów przeprowadzenia odpowiednich badań biodystrybucji i bezpieczeństwa, a następnie przeprowadzenia dokładnej ponownej oceny ryzyka COVID-19 w porównaniu z ryzykiem związanym z tymi eksperymentalnymi szczepionkami.”
36. Czy możemy poznać ilość powikłań pocovidowych u dzieci?
Nie. W swoim piśmie z 17.08.2021. Ministerstwo Zdrowia pisze, “że dane dotyczące hospitalizacji pacjentów Covid-19 gromadzone są w Krajowym Rejestrze Pacjentów z COVID-19 utworzonym na podstawie Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 7 kwietnia 2020 roku w sprawie Krajowego Rejestru Pacjentów z COVID 19 (Dz. U. 2020, poz. 625 z póżn. zm.), który jest rejestrem medycznym.”, a co za tym idzie MZ zasłaniając się rejestrem medycznym uniemożliwia wgląd do danych.
37. Czy znany jest poziom zakrzepicy lub zatorowości płucnej w 2021 roku w Polsce w okresie szczepień przeciw Covid-19?
Nie. Ministerstwo Zdrowia nie posiada takich danych. Należy czekać…
38. Czy posłowie mogą dać przykład i mamy dane, jak wielu z posłów zaszczepiło się?
Ministerstwo Zrowia nie ma takiej wiedzy.
39. Czy obecne mutacje wirusa Covid-19 są bardziej niebezpieczne/zaraźliwe dla osób w przedziale wiekowym 1-17 lat?
Ministerstwo Zdrowia nie ma takiej wiedzy.
40. Czy Agencja Badań Medycznych posiada dane ilu Polaków przeszło Covid-19 objawowo lub bezobjawowo?
Agencja Badań Medycznych nie ma takich danych.
41. Czy to prawda, że z polskich podatków przekazywane są ogromne kwoty na promocję szczepień w mediach głównego nurtu?
Tak – to prawda. Stąd tak ważna jest działalność niezależnych dziennikarzy. Oto przykład…
42. Czy Rzecznik Praw Dziecka zainteresował się skutkami zdrowotnymi dzieci w efekcie nadmiernej i zbyt częstej dezynfekcji rąk środkami wirusobójczymi/bakteriobójczymi w polskich szkołach wbrew rekomendacjom WHO?
Nie!
Wszystkie przygotowane i zebrane pisma dla Rodziców i Pedagogów dostępne są na: https://www.ToSieSamoKomentuje/pisma/